Geoblog.pl    drugiseanswpodrozy    Podróże    Oddany przez Boga skrawek ziemi - wycieczka po Gruzji    Swańskie jedzenie, czyli pierwsze spotkanie z chaczapuri
Zwiń mapę
2017
28
sie

Swańskie jedzenie, czyli pierwsze spotkanie z chaczapuri

 
Gruzja
Gruzja, Mestia
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 88 km
 
Drogę do Mestii, chociaż w znacznym stopniu przespaliśmy, w tych krótkich momentach, kiedy otwieraliśmy oczy, zachwycała. Krótka przerwa nad zbiornikiem zbudowanym na rzece Inguri trudno porównać z czymś innym widzianym do tej pory. Góry wprost schodzą do lśniącej w słońcu wody i zanurzają się w nich. Kiedy wysiada się z marszrutki mocno zaspanym, można wciąż zastanawiać się, czy skończyło się śnić i naprawdę ogląda się rzeczywisty widok. Im bliżej Mestii, tym częściej raz na jakiś czas pojawiają się wśród krajobrazu górskich wsi wieże obronne, wyjątkowe mieszkalne fortyfikacje budowane w obawie przed zemstą międzyklanową, w wyjątkowych wypadkach służyły również za świetne schronienie podczas najazdów. Wieże obronne to obraz wyjątkowo charakterystyczny dla Swanetii (nieco podobne budowle można odnaleźć w krajobrazie innych niedostępnych górskich krain Gruzji, Chewrusetii i Tuszetii), nadający miejscu odmiennego charakteru, który sprawia, że Mestia jest czymś więcej niż tylko niewielkim miasteczkiem rzuconym przez los pomiędzy potężnymi górami. Momentalnie wieże obronne wzbudzają ciekawość i są dowodem na bogatą kulturę i tradycję Swanów.

Mestia sprawia wrażenie małej,przyjemnej mieściny. Z początku nieco błądzimy, bo jak się okazuje albo Gruzini nie rozumieją nas albo my Gruzinów i źle wskazują nam drogę do ulicy, na której, nomen omen, właśnie staliśmy. Inni zapytani o nasz pensjonat kręcą z zakłopotaniem głową. Koniec końców, sami znajdujemy nasze miejsce. Z zewnątrz nieciekawe, wewnątrz skromne, ale jak się później okazuje niezwykle przyjazne i wyjątkowo czyste.

Niestety, zmęczeni przesypiamy dobrych kilka godzin, tak, że na spacer po Mestii wybieramy się już o zmroku. Nie żałujemy, Podświetlone wieże, szczególnie, kiedy ktoś, tak jak my, skieruje się w stronę końca miasta pod górę, tworzą aurę tajemniczości i przypominają o gwałtowności grupy, jaką są Swanowie.
Drobny spacer kończy się w restauracji, gdzie opatuleni w koce bierzemy się do próbowania pierwszych gruzińskich potraw. Dwa rodzaje swańskiego chaczapuri, tradycyjne pierożki chinkali i kukurydziano-serowy chlebe wraz z winem domowym rozpromieniają nam wieczór. Najedzeni, zasmakowani w gruzińskiej kuchni, zadowoleni z dobrej obsługi i etnicznej muzyki płynącej gdzieś z restauracji obok, wciąż zmęczeni ze spokojem możemy wrócić do domu, żeby następnego dnia przyjrzeć się nieco lepiej wieżom obronnym i potężnym górom Kaukazu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 18 wpisów18 0 komentarzy0 23 zdjęcia23 0 plików multimedialnych0